Izba Regionalna im. Franciszka GazdY
Izba Regionalna im. Franciszka Gazdy na Przysłopiu
W Szkole Podstawowej nr 4 w Zawoi Przysłop starniem nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców powstała Izba Regionalna im. Franciszka Gazdy ze zbiorem cennych eksponatów: dawnych narzędzi, sprzętów, elementów stroju, fotografii. Społeczność szkolna zgromadziła i udokumentowała materiał historyczny i etnograficzny własnej „małej ojczyzny” w postaci albumów, słowników gwary i nazw własnych, zbiorów legend, pieśni, gawęd. W izbie znajdował się nawet piec chlebowy, który umożliwiał odwiedzającym samodzielne przygotowywanie potraw regionalnych z wykorzystaniem tradycyjnych przepisów kulinarnych znanych mieszkańcom Przysłopia.
Likwidacja szkoły wymusiła znalezienie nowej lokalizacji dla Izby Regionalnej, która obecnie znajduje się w Domu Strażaka na Przysłopiu. Otwarcie Izby w nowej lokalizacji miało miejsce w sierpniu 2018 r. Było powiązane z promocją książki pt. „Przysłop z widokiem na historię”, jak również upamiętnieniem setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Obecnie zbiory Izby Regionalnej im. Franciszka Gazdy są pod opieką OSP Zawoja Przysłop.
FRANCISZEK GAZDA
Nauczyciel, który przybył na Przysłop w 1932 r. Oprócz przekazywania dzieciom wiedzy w szkole, która mieściła się wtedy w prywatnych domach, przekazał mieszkańcom Przysłopia zamiłowanie i swój zapał do folkloru babiogórskiego, ukierunkował spontaniczną, wewnętrzną potrzebę śpiewu i tańca. Doceniając wartość babiogórskiej kultury, zapoczątkował jej dokumentowanie. Wydał śpiewnik „Babiogórskie pieśni z Zawoi” oraz utworzył regionalny zespół „Babiogórcy”.
Franciszek Gazda stał się wzorem dla tych, którzy dzisiaj pod Babią Górą kultywują dawne tradycje tego regionu. Był także autorem scenariuszy przedstawień, które odgrywała ówczesna przysłopska młodzież. Był to radosny mężczyzna, organizator pieszych wycieczek na Babią Górę oraz wyjazdów do Zakopanego, Krakowa, a nawet nad morze.
Franciszek Gazda wyjechał z Przysłopia w 1938 r. z powodów zdrowotnych. Został zapamiętany jako animator i znawca kultury ludowej, budziciel babiogórskiego folkloru, który znacząco ożywił życie społeczne na Przysłopiu.
Jak się z Gazdą grało i śpiewało
Franciszek Gazda urodził się 8 lutego 1910 r. w Morawskiej Ostrawie, jako syn Wojciecha i Franciszki z domu Pasternak. Ojciec, z zawodu hutnik, powrócił z pierwszej wojny światowej jako inwalida niezdolny do pracy w swoim zawodzie. Za oszczędności i sprzedane mienie rodzina postanowiła przenieść się do odrodzonej Polski, gdzie w Brodach koło Kalwarii Zebrzydowskiej zakupiła małe gospodarstwo rolne. Tu Franciszek ukończył szkołę powszechną, a następnie, już w Krakowie, ósmą klasę szkoły wydziałowej. Dalszą naukę kontynuował w Państwowym Seminarium Nauczycielskim w Krakowie. Tutaj zetknął się z młodzieżowym ruchem krajoznawczym i ludoznawczym i wybitnymi animatorami tego ruchu, m.in. z prof. Leopoldem Węgrzynowiczem, etnografem i geografem, z prof. Adolfem Chybińskim, muzykiem i folklorystą, prof. Tadeuszem Sewerynem, etnografem i wielu innymi. Po ukończeniu seminarium z trudem uzyskał pracę kontraktową w Siedlcach na Podlasiu. W szkole, gdzie nauczał, zorganizował międzyszkolny chór, a inne chóry istniejące w okolicy pobudził do żywszej działalności. Wkrótce zorganizował też konkurs tychże chórów z okazji pierwszego Święta Pieśni, którego był duszą, inicjatorem i organizatorem.
Dwa lata intensywnej pracy nauczycielskiej i społecznej odbiły się na jego zdrowiu; lekarze stwierdzili początki gruźlicy. Wilgotny klimat Podlasia sprzyjał chorobie. W tej sytuacji Franciszek Gazda był zmuszony przerwać pracę. Wrócił do swoich rodziców w Brodach, gdzie poddał się leczeniu. Nie chcąc stracić czasu, zapisał się na roczny kurs rolniczo-oświatowy, zorganizowany w latach 1931/32 przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. W 1932 r. uzyskał posadę w Zawoi na Przysłopiu, z poleceniem zorganizowania tu jednoklasowej szkoły powszechnej, jako czwartej z kolei szkoły w tej miejscowości. Przybył tam w okresie letnich wakacji, aby przygotować izbę lekcyjną i mieszkanie dla siebie. Oczarowany krajobrazem babiogórskim, po zapoznaniu się z terenem przysiółka, jakim był odległy od centrum wsi Przysłop, wyruszył w okolice na pierwsze wycieczki: na Magurkę, Kiczorę, Jałowiec, Czerniawą Suchą, Mędralową, następnie na Halę Krupową, Police, Krowiarki i Babią Górę. Wkrótce w Zawoi Przysłopiu zaczął gromadzić koło siebie młodzież i starszych, organizując tu zespół regionalny i kapelę. Wiele czasu zajęło mu odtworzenie męskiego stroju Górali Babiogórskich, który w latach 30. XX wieku zanikł już prawie zupełnie. W pracy tej przydała się Franciszkowi Gaździe wyniesiona z czasów szkolnych znajomość z prof. Tadeuszem Sewerynem, dyrektorem Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Dzięki jego pomocy dotarł do dokumentacji stroju znajdującej się w archiwum Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie.
Dwa lata intensywnej pracy nauczycielskiej i społecznej odbiły się na jego zdrowiu; lekarze stwierdzili początki gruźlicy. Wilgotny klimat Podlasia sprzyjał chorobie. W tej sytuacji Franciszek Gazda był zmuszony przerwać pracę. Wrócił do swoich rodziców w Brodach, gdzie poddał się leczeniu. Nie chcąc stracić czasu, zapisał się na roczny kurs rolniczo-oświatowy, zorganizowany w latach 1931/32 przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. W 1932 r. uzyskał posadę w Zawoi na Przysłopiu, z poleceniem zorganizowania tu jednoklasowej szkoły powszechnej, jako czwartej z kolei szkoły w tej miejscowości. Przybył tam w okresie letnich wakacji, aby przygotować izbę lekcyjną i mieszkanie dla siebie. Oczarowany krajobrazem babiogórskim, po zapoznaniu się z terenem przysiółka, jakim był odległy od centrum wsi Przysłop, wyruszył w okolice na pierwsze wycieczki: na Magurkę, Kiczorę, Jałowiec, Czerniawą Suchą, Mędralową, następnie na Halę Krupową, Police, Krowiarki i Babią Górę. Wkrótce w Zawoi Przysłopiu zaczął gromadzić koło siebie młodzież i starszych, organizując tu zespół regionalny i kapelę. Wiele czasu zajęło mu odtworzenie męskiego stroju Górali Babiogórskich, który w latach 30. XX wieku zanikł już prawie zupełnie. W pracy tej przydała się Franciszkowi Gaździe wyniesiona z czasów szkolnych znajomość z prof. Tadeuszem Sewerynem, dyrektorem Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Dzięki jego pomocy dotarł do dokumentacji stroju znajdującej się w archiwum Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie.
Pierwsze występy stworzonego przez Franciszka Gazdę zespołu, nazwanego Babiogórcy, miały miejsce w Zawoi podczas lokalnych uroczystości szkolnych i regionalnych. Zespół zadziwił tutejszych mieszkańców pięknymi dawnymi strojami, których tu od lat już nie widziano. Pierwszy poważny występ poza wsią miał miejsce w sierpniu 1935 r. na Święcie Gór w Zakopanem. Niewątpliwym sukcesem zespołu był występ na Tygodniu Gór w 1937 r. w Wiśle. Babiogórcy zaprezentowali tam widowisko folklorystyczne wyreżyserowane przez Franciszka Gazdę pt. Hej, chłopcy, na Mazury, opowiadające o sezonowych wędrówkach za pracą Górali Babiogórskich. Rękopis tego unikalnego scenariusza znajduje się obecnie w zbiorach Archiwum Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie. Cieszący się dużym uznaniem zespół występował też na Zamku Królewskim w Warszawie, zaproszony tam przez honorowego obywatela Zawoi generała Tadeusza Kasprzyckiego. Oklaskiwali wtedy Babiogórców prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki, marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły oraz prezydent miasta Warszawy Stefan Starzyński. Zespół występował także wielokrotnie w różnych miastach Polski.
W 1938 roku ukazał się drukiem śpiewnik autorstwa Franciszka Gazdy pt. Babiogórskie pieśni z Zawoi w układzie na 3 i 4 głosy równe. Zbiorek ten zawiera piętnaście unikalnych melodii babiogórskich pieśni. Został wydany przez Małopolski Związek Teatrów i Chórów Ludowych w Krakowie przy współudziale Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego. W tym samym roku Franciszek Gazda opuścił Zawoję zmuszony do tego stanem zdrowia. W roku szkolnym 1938/39 otrzymał posadę kierownika szkoły w Skawie koło Rabki. Jak zawsze aktywny podjął tu trud budowy nowej szkoły, organizując równocześnie chór, zespół muzyczny i kursy dokształcające dla dorosłych. Po wybuchu II wojny światowej wyruszył, jak wielu innych, na uciekinierkę, z której powrócił już 15 września. Pracował nadal w szkole do 1 maja 1940 r. Od samego początku podjął współpracę z ruchem oporu. Władze niemieckie podejrzewające go o taką działalność przeniosły Franciszka Gazdę do szkoły nr 2 w Cichym koło Czarnego Dunajca i powierzyły mu tu stanowisko kierownika tej placówki. W Cichym pracował do końca wojny, prowadząc równocześnie tajne nauczanie. Po wojnie 24 maja 1945 r. objął kierownictwo szkoły w Pielgrzymowicach koło Pszczyny. Również na tym terenie prowadził ożywioną działalność społeczną. W 1951 r. podjął pracę jako kierownik Szkoły Podstawowej nr 3 w Raciborzu. Pracował tu do 1968 r., kiedy to objął kierownictwo szkoły nr 6 w tejże miejscowości. Zmarł w dniu 22 lutego 1969 r. w Cieszynie w wieku 59 lat. Po opuszczeniu Przysłopia Zawoi już więcej nie odwiedził.
Opracowała: Wanda Bucka
TRADYCYJNA CHAŁUPA PRZYSŁOPSKA
Dawniej chałupy budowano z drewnianych bali, okrągłych lub ciosanych z dwóch stron. Tradycyjne przysłopskie chaty miały czterospadowy dach z gontu mocowanego przy pomocy drewnianych kołków zamiast gwoździ. W chałupie można było wyróżnić część mieszkalną i część gospodarczą, przeznaczoną dla zwierząt. Były one oddzielone od siebie sienią z klepiskiem ubitym z gliny. W części mieszkalnej szpary między belkami były upychane mchem, suchą trawą albo słomą, polepione gliną i malowane zazwyczaj na niebiesko wapnem zmieszanym z farbką do bielizny, tzw. siwką. Typowa chałupa w części mieszkalnej miała zwykle trzy pomieszczenia: kuchnię, nazywaną izbą czarną, izbę białą i komorę.
W kuchni przy dużym piecu, wokół stołu toczyło się codzienne życie mieszkańców. Najstarsze chałupy były wyposażone w piece dymne, bez komina. W nowszych chałupach dym był odprowadzany przez komin. Piec, oprócz części paleniskowej przykrytej blachą z okrągłymi otworami (tzw. dziurami), był wyposażony w przypiecek, na którym w czasie zimy spały dzieci oraz w kocioł do grzania wody, czasem także we framugę – dodatkową wnękę do pieczenia placków, suszenia owoców, czy zboża. We framudze przechowywano też potrawy, aby jak najdłużej były ciepłe. Piec zazwyczaj miał również część piekarską do pieczenia chleba i placków. Ta część pieca była rozgrzewana żarem. Czasem piec kuchenny był połączony z dodatkowym piecem w sąsiednim pomieszczeniu, który pełnił tylko funkcje grzewcze oraz był wykorzystywany do suszenia. Pomiędzy piecem w kuchni a kachlem znajdował szyber (siber). Blokował on przepływ ciepła do kachla w ciepłe dni. Nieszczelny komin powodował, że ściany w kuchni były mocno okopcone, dlatego malowano je wapnem, zazwyczaj dwa razy w roku przed świętami lub uroczystościami rodzinnymi. Z podobną częstotliwością myto drewnianą powałę (sufit). Często w belce powały montowano hak, który był wykorzystywany podczas świniobicia do rozbierania mięsa. Podłoga w mieszkalnej części chałupy była z niemalowanych desek, dlatego szorowano ją w każdą sobotę. Kuchnia była zawsze wyposażona w kredens i ławy na stałe zamontowane pod ścianami. Pod ławami przechowywano różne narzędzia. W kuchni było też miejsce na umywalkę z miską. Ściany w kuchni zdobiły malowane lub wyszywane makatki, czasem strugane z drewna, kolorowe ptaszki. Wieczorami kuchnia często zamieniała się w warsztat bednarski.
Komora służyła zazwyczaj jako sypialnia dla dzieci i dziadków. W niej często stały komody, czy skrzynie z ubraniami, dziecięca kołyska albo kołowrotek do przędzenia wełny.
Izba biała, nazywana też paradną, była sypialnią rodziców. Ponadto korzystano z niej podczas świąt i z okazji wizyty szczególnie szanowanych gości. W izbie często tworzono ołtarzyk bogato ozdobiony kwiatami z bibuły. Na ścianach wisiały święte obrazy przymocowane do sufitu pod odpowiednik kątem, przyozdobione bibułkowymi cudeńkami. Na ścianach znajdowały się też portrety upamiętniające zawarcie małżeństwa czy służbę wojskową. W oknach przyozdobionych firankami rosły mirty i pelargonie.
Sień oddzielała część mieszkalną od stajni z chlewem. Tu często stawiano żarna do mielenia zboża. Nad izbami znajdował się strych ( mówiono: „na izbie”), gdzie przechowywano zboże, w tzw. sąsiekach. Latem strych był wykorzystywany do spania. Spało się na sianie. Zimą natomiast na siennikach wypchanych słomą. Wieczorami pomieszczenia oświetlano lampami naftowymi lub karbidówkami. W czasie zimy małe zwierzęta gospodarskie często były przechowywane w kuchni. W jednym kącie były kury, w innym na słomie układano cielątka, jagnięta czy małe świnki. Pod stołem było miejsce dla małych kurczątek. W części gospodarczej przeznaczonej dla inwentarza była stajnia zajmowana przez bydło i konia oraz chlew ze świnkami. Przy chałupie znajdowała się często studnia, wychodek (budka służąca jako WC), buda z psem pilnującym gospodarstwa, a także miejsce do składowania gnoju (obornika). Do chałupy wchodziło się zazwyczaj z pogródki (rodzaj werandy z desek ułożonych na kamieniach). Przed niektórymi chałupami były ogródki ogrodzone płotem z patyków, pełne kwitnących różnymi kolorami roślin i ziół. W pobliżu zaś rosły jabłonie, śliwy oraz grusze. W takich chałupach mieszkały zazwyczaj trzy pokolenia, w tym kilkoro dzieci, bo rodziny były wielodzietne.
CZYM ZAJMOWALI SIĘ KIEDYŚ PRZYSŁOPIANIE?
Mieszkańcy Przysłopia nie pracowali zawodowo, lecz utrzymywali się z pracy na gospodarstwie. Rytm ich życia wyznaczały pory roku oraz pory dnia. Gospodarze zawsze rozpoczynali dzień znakiem krzyża i modlitwą, nierzadko odśpiewaniem „Godzinek ku czci Najświętszej Maryi Panny”. Potem szli do obrządku w oborze. Trzeba było nakarmić i napoić krowy, świnie, kozy, owce i kury. Gospodyni doiła krowy. Po skromnym śniadaniu dzieci szły paść krowy. Pilnowały, aby nie weszły na cudze pole i nie poczyniły szkód w uprawach. Pasieniu krów towarzyszyły śpiewy, lukanie (zabawa z echem), czasem palono ogniska i pieczono ziemniaki „udłubane” na polu sąsiada, urządzano różne zabawy. Rodzaj zajęć przy pasieniu krów był uzależniony od pogody.
Praca na roli była bardzo ciężka i mozolna. Prawie wszystkie czynności wykonywano ręcznie. Domownicy skoro świt ręcznie motykami (kopaczkami) kopali ugory i skiby. Bogatszym gospodarzom było łatwiej, jeśli mieli konia.
Przed przystąpieniem do sadzenia ziemniaków, trzeba je było właściwie przygotować. Należało wybrać średniej wielkości ziemniaki i przygotować tzw. łokrowki, na których były najdorodniejsze oczka (zaczątki kiełków). Potem trzeba było zrobić rządki na polu za pomocą motyki, posadzić ziemniaki i zagrzebać je. Po kilku tygodniach należało przekopać pole ziemniaczane, aby nie zarosło chwastami. Gdy już pojawiły się liście, trzeba było poruszać ziemię między rzędami ziemniaków w tym samym celu. I po kolejnych kilku tygodniach okopać. Gdy zaś całkiem urosły, również przy pomocy motyki wykopać. Nie używano przy tym żadnych nawozów oprócz gnoju, którym zasilano glebę jesienią albo wczesna wiosną – także ręcznie rozrzucając nawóz widłami.
Wiosna to także czas siewu zbóż. Bronowano za pomocą grabi, potem broną, początkowo drewnianą, później z żelaznymi gwoździami. Brony były ciągnione przez ludzi. Koszono sierpem lub kosą. Za kosiarzem szła gospodyni, która ubierała zboże, związywała je i stawiała snopki. Po wyschnięciu zboża znoszono je do stodoły na plecach, podawano na strych, a jesienią, gdy było więcej czasu, młócono cepami, rzadziej przy użyciu kieratu. W ten sposób otrzymywano zboże do mielenia na mąkę oraz do siewu na przyszły rok.
Przez całe lato zajmowano się koszeniem i suszeniem trawy. Po skoszeniu kosą należało trawę roztrzepać (równomiernie rozrzucić). Gdy wyschła, trzeba ja było przewrócić grabiami na drugą stronę. Potem wkładano siano do ostrwi, żeby w kopach dobrze uschło. Następnie trzeba je było znieść w „łoktusach” do stodoły i wypodać na strych. W lecie dbano także, aby trawa dla zwierząt była wyżęta sierpem ze wszystkich miedz i zniesiona na plecach w dużych koszykach.
Ludzie, chociaż tak bardzo się napracowali, bardzo szanowali swoją ziemię. Nie było pól pozostawionych odłogiem. Niektórzy karczowali las, żeby pozyskać więcej ziemi pod uprawę. Kto miał dużo ziemi był bogaty.
Ważnymi czynnościami w gospodarstwie było ręczne mielenie zboża na żarnach, rozpalenie w piecu, nagrzanie wody, przygotowanie śniadania, uprzątnięcie chałupy, zrobienie masła w maśniczce, przygotowanie sera, czy pieczenie chleba. W międzyczasie trzeba było nanieść wody, zrobić pranie przy użyciu kijanek czy tarek do prania i ugotować obiad. Latem należało nazbierać malin, czernic, borówek i grzybów, obrać owoce i zrobić kompoty oraz ususzyć zioła.
Ważne było też zebranie opału, nazbieranie suchych liści, żeby pościelić pod krowami, czy zgromadzić chrust na rozpałkę.
Kobiety schodziły się wieczorami po sąsiedzku i przędły wełnę, robiły na drutach, skubały pierze, robiły kwiatki z bibuły.
Wielu mieszkańców Przysłopia bednarzyło, robiąc ręcznie beczki, wiadra, wanny, czerpaki, maśnice, stołki do ugniatania sera, czy stołki do dojenia krów albo drewniane zabawki dla dzieci. Swoje wyroby sprzedawali na targu, najczęściej w Suchej.
Codzienna, ciężka praca była urozmaicona odpustami w pobliskich, na które idąc często się prześpiewywano, czasem niesiono feretrony z poszczególnych siedlisk. Szczególnie ważne były odpusty na Jasnej Górce w Ślemieniu, czy w Kalwarii Zebrzydowskiej. Niezwykle radosnym wydarzeniem zawsze było wesele, w którym mógł uczestniczyć każdy. Wesele było poprzedzone ogrywaniem sąsiadów przez weselną kapelę, druhny i drużbów. Jako prezent darowano przed weselem jajka, sery, czy masło, czasem pamiątkowy obraz. Przed weselem miało miejsce swatanie. Wszyscy mieszkańcy bardzo wyczekiwali też corocznych dożynek. Przygotowywano wtedy wspaniały wieniec ze zbóż, który w procesji zanoszono do kościoła. Podczas tych uroczystości ubierano odświętne stroje.
Przed świętem zmarłych przygotowywano bibułowe kwiaty, utrwalane woskiem, wito długie wieńce z jodłowych gałązek, którymi zdobiono groby.
W czasie adwentu codziennie chodzono do kościoła na roraty, w bardzo wczesnych godzinach rannych. W adwencie przygotowywano ozdoby na choinkę, np. łańcuchy, bibułkowe jeżyki, karmeliki (cukierki zawijane w bibułę), szykowano gwiazdy do świątecznego kolędowania.
Dawniej ludzie byli bardzo pobożni. Kiedy nie było jeszcze kościołów w Zawoi i w Stryszawie, chodzili do kościoła do Makowa albo do Suchej. Nie opuszczali także mszy w święta, które przypadały w innym dniu niż niedziela. Droga do kościoła i z powrotem zajmowała im nawet kilka godzin. Często pokonywali ją na bosaka, buty ubierali dopiero w kościele.
Pomimo codziennych trudów, ludzie byli bardzo weseli. Wieczorami chodzili na potańcówki organizowane w chałupach, zazwyczaj przy dźwiękach harmonii. Chętnie sobie pomagali, przy żniwach i innych pracach polowych, dzielili się tym co mieli, np. przy okazji świniobicia roznosili kiszki i gotowane podgarle. Byli bardzo rozśpiewani. Szczególnie w maju rozbrzmiewały w całej okolicy różne pieśni maryjne.
MINI SŁOWNIK
Nazwy potraw i wytworów spożywczych
breia – gęsta zupa mleczna z ciastem
bryndza – miękki ser owczy
bukta – ciasto drożdżowe, odświętne
bunc – twardy, suszony ser owczy
gielas – kwaśna zupa z owoców
hybanki – kluski z tartych ziemniaków
jarzec – jajecznica
kalnica – gotowana woda z dodatkiem mąki
kanwiśniok – chleb przaśny (kiedyś pieczony dla żołnierzy)
kołoc – placek drożdżowy z serem lub jagodami
krupy – kasza
kukiełka – bułka w kształcie osoby z ciasta drożdżowego
kulasa – potrawa z tartych ziemniaków z mlekiem lub tłuszczem; potrawa z gotowanej na wodzie mąki, (bardzo gęsta) podawana z mlekiem
kwacanka – zupa z karpieli i marchwi
kwaśnica – zupa z kapusty podawanej z ziemniakami, okraszonej słoniną
leberka – pasztet wieprzowy
makuła – kluski z makiem
mocane (moconka) – chleb moczony w roztopionym tłuszczu
moskalik – placek pieczony na płytach od pieca (z mąki, ziemniaków i jajek)
placki tarciane – placki ziemniaczane
prazuchy – kluski na parze
scypa – kapusta z mlekiem i ziemniakami
skibki – prażone skórki z chleba
spyrka – wędzona słonina
stopka – kasza
śtuka – gotowane mięso
targane – bułka moczona w mleku
uobzygła – kwaśne mleko
uopiekanek – pieczony w węglu ziemniak
uoscypek – wędzony ser owczy
wuodzianka – zupa z suszonych grzybów, nie zabielana śmietaną
zacierka – zupa mleczna z dużymi kluskami
zamiałki – zupa mleczna z lanym ciastem, bardzo gęsta
żentyca – serwatka z owczego mleka
Przedmioty codziennego użytku
cebrzyk – drewniane naczynie do pojenia bydła
cierlica – przyrząd do obróbki lnu
cieślica – siekiera
ciosek – drewniany przyrząd do wygarniania węgli z pieca chlebowego
czopek – rozbity, dziurawy garnek
donko – pokrywka na garnek
dzieska – naczynie do wyrabiania ciasta
dziopa – szmata
gielatka – dzieża do wyrobu ciasta
gliniocek – mały, kamionkowy garnek
gnotek – pień do rąbania drew
kartac – szczotka do mycia podłóg
kijanka – przyrząd do prania
kopyś – drewniana łyżka
kosok – sierp
kreple – szczotki do czesania wełny
krozalnica – przyrząd do szatkowania kapusty
kruźlik – naczynie do przechowywania masła
laska – metalowa krata do suszenia owoców
łyźnik – półeczka na łyżki
maśnicka – naczynie do wyrobu masła
miyndlica – przyrząd do obróbki łodyg lnu
obuocek – naczynie do noszenia wody z wygiętym, drewnianym uchwytem na ramiona
powonska – ściereczka lniana do odcedzania mleka
prasa – żelazko
puciera – naczynie do kwaszenia mleka
putnia – konewka
pyciok – mały garnek
pyjdy – nosidła do wiader
rogolka – mątewka
ronecka – mały żeliwny garnek
sceć– szczotka do czesania lnu
sieckarnia – urządzenie do siekania słomy
rogolka – mątewka
skopiec – drewniane wiadro przeznaczone do udoju krów
uocydzarka – naczynie drewniane z dziurkami do cedzenia mleka
uodropek – miotła (stara, zużyta)
uopołka – pojemnik ze słomy do formowania chleba
uośnik – przyrząd do ostrzenia drewna
zaguówek – poduszka
zieleźniok – garnek aluminiowy
źradko – lusterko
Nazwy części garderoby
bacioki – gumowce
baranica – duża, wełniana chustka na plecy, noszona zimą
berchecica – flanelowa chustka na głowę
berchetka – flanelowa półhalka
ciacka – beret męski
ciasnocha – koszula damska
cuba – kok upięty z warkocza
cucha – kożuszek krótki, bez ramion
gunia – wierzchnie okrycie górali, wykonane z grubej wełny
iglice – spinki do włosów
jadwiśka – bluzka
jakla – bluzka
kabot – płaszcz
kabotek – krótki żakiet, marynarka
meszty – tenisówki
mycka – nieduża, ściśle przylegająca do głowy czapka
podzofki – kalesony
portki bukowe – spodnie
smaciotko – chusteczka do nosa
smatka – chustka na głowę
taśka – torebka
uonycka – onuca
zachlaśnica – szeroka spódnica
zaposka – fartuch perkalowy, przykrywający prawie całą spódnicę
Nazwy czynności lub stanów
biedkować – narzekać
bocyć – pamiętać
bośkać się – całować się
brewerzyć – żartować
bromblować – niegrzecznie odpowiadać
bulceć – mówić szybko i niewyraźnie
cewieć – długo chorować
cupieć – klęczeć, kucać
dogryzać – dokuczać komuś
drzystać – mieć biegunkę
fuceć się – gniewać się
handrocyć się – przekłócać się
harceć – chrapać
haryndować – dzierżawić
holofić – hałasować
kidać – wyrzucać obornik; w znaczeniu kido sie – pada śnieg
krozać – szatkować
krzypać – kaszleć
muordować się – męczyć się
pochać – palić fajkę, papierosy
poziyrać – spoglądać
pytać – prosić kogoś o coś
rajić – zachwalać
ropsikować – zbójować
rypać – uderzać
sarpać się – złościć się
skrobać – obierać ziemniaki
skropcać się – marszczyć twarz
strzebać – jeść niechętnie
sulać – zawijać
ściebać – oszczędzać
śliptać – płakać po cichu
targać– wyrywać
trapić się – martwić się
ukatrupić – zabić
uoduosobić się – odzielić się
uotawić się – odżyć
uozcapierzyć – rozłożyć
usuścić – zaplanować coś bez czyjejś wiedzy
uśkwierknoć – umrzeć, zamarznąć
uwidzieć – zobaczyć
uźreć – ugryźć
wyryktować – ustroić
wyryktować się – ubrać się ładnie
wyscyrzać (zoby) – uśmiechać się
wyźlamdać – uprosić
zabocyć – zapomnieć
zatyrać – zagubić
zazbyrceć – zadzwonić
zwyrtnoć się – obrócić się
źlamdać – marudzić
Nazwy nosicieli cech
akuratny – dokładny
baraba – chuligan
barchaty – gruby, otyły
błanowiec – bardzo głodny
chowaniec – adoptowane dziecko
chudok – biedny
chyrlok – chorowity
ciućmok – gapa
cliwy – brzydki
fiskorz – fałszerz
frajerka – kochanka
gazdosek – młody gospodarz
gibki – szybki
głyc – chytry
gryfny – zgrabny
grzecny – wykształcony
hastera – zła dziewczyna
haśnik – dziecko
holec – młody chłopiec
huncwot – łobuz
kadela – chytry, skąpy
kastrok – niechlujny
kołton – nieuporządkowany, bezmyślny
kumoska – sąsiadka lub chrzestna
luty – smutny
masny – gruby
masny – tłusty
morowiec – odważny
nabytni syn – syn nieślubny lub innego ojca
nienazarty – chciwy
niepilec – obcy
patorocny – niezręczny
pazgrawy – chciwy
przezimka – panna z dzieckiem
pyziaty – gruby
ropsik – zbój
setera – kobieta bardzo kłótliwa
skokac – wesoły, żywy
skrepulok – skąpiec
sprzycny – niegrzeczny
stokac – maruda
świdrowaty – zezowaty
uokszta – fałszywy
uokulony – kulawy
uopacniok – ktoś, kto wszystko robi odwrotnie niż potrzeba
uopaterny – ostrożny
uscypta – skąpiec
wrodny – brzydki
zapuoziały – chorowity lub niedojrzały
Słownictwo związane z uprawą roli i utrzymaniem domostwa
cija – koza
corek – wydzielony deskami kawałek pomieszczenia dla zwierząt lub na ziemniaki
drabiniok – wóz do zwożenia siana i zboża
dyle – podłoga z desek
gawiedź – drób
gumiok – wóz na kołach gumowych
izdebka – mały pokój
kociniec – miejsce w oborze dla drobiu
kuca – szopka przy domu
lyterki – mały wóz drabiniasty
morzysko – kolka u zwierząt
notoń – podwórko
orcyna – grunt orny
pasionek – pastwisko
pogrótka – podmurówka z kamienia od strony frontowej
półkoski – wóz z wikliny wplatanej w drabiny wozu
przyścionki – przejście między oborą a domem
sosiek – skrzynia na zboże
śrobek – przybudówka do stodoły, pomieszczenie na sprzęt rolniczy
świtnica – największy pokój
tocki – snopy owsa
trownica – chusta do noszenia trawy
uokocek – snop zboża
uokocki – snopy zboża przed omłotem
uotawa – poplon
wogieł – kąt
wychodek lub sroc – ubikacja
zogać – drewutnia
zyrdki – ogrodzenie pól, pastwisk
Wołochizmy (słownictwo pochodzenia wołoskiego)
baca – główny pasterz
bryndza – ser owczy
gielet – naczynie do dojenia owiec
honielnik – pomocnik pasterzy
jarka – owca, która nie miała młodych
juhas – pomocnik bacy
kierdel – stado owiec
klag – podpuszczka z żołądka cielęcego
koliba – przenośny szałas, nocowali w nim pasterze
kornuta – rogata owca
koszar – zagroda dla owiec
mraźnica – zagroda dla owiec z drzew iglastych
redyk – spędzanie owiec z hal
strąg – spędzanie owiec do udoju
styra – owca hrmafrodyta
szałas – pomieszczenie dla pasterzy
wetula – starsza owca lub koza
żentyca – serwatka z owczego mleka
Słowakizmy i czechizmy (słownictwo pochodzenia słowackiego i czeskiego)
chwost – ogon
dziedzina – wieś
huba – grzyb
jar – potok
kładziwo – młot
kłobuk – kapelusz
krompac – kilof
kwaki – karpiele
lemiec lub obójek – kołnierzyk
modrys, brzim – modrzew
nakowa – kowadło
obec – gmina
ostrężyna – jeżyna
siodło – przełęcz
strom – drzewo
wrecho – wymię
Hungaryzmy (słownictwo pochodzenia węgierskiego)
baga – tytoń
bezera – niegodziwiec, łajdak
bitang – włóczęga
ceper – mieszkający na nizinach (pogardliwie)
cifra – ozdoba spodni
czekan – duży młot
delangus – leń, próżniak
dudy – instrument muzyczny
gazda – właściciel stada, najważniejszy na hali
gombik – guzik
gunia – wierzchnie okrycie
hajduk – żołnierz
juhas – pasterz owiec, pomocnik bacy
kujon – żartowniś, krętacz
sietniok – chory na niedoczynność tarczycy
topanki – pantofle
wereda – wyzyskiwacz, zły człowiek
Germanizmy (słownictwo pochodzenia niemieckiego)
bajerska maszyna – tartak
bicygiel – rower
borgować – pożyczać
brusić – ostrzyć
falfa – część kołowrotka, nawija skręconą wełnę
framuga – rama okienna
fura – wóz
hamernia – huta
hamernik – hutnik
harendować – dzierżawić
hiber hop – tak samo
holweg – droga leśna
kachel – piec kaflowy
knap – tkacz sukna
lozerka – złączenie urwanego łańcucha
piglajs – żelazko
rajbować – zacierać, wygładzać
rajśtyk – droga w lesie
rajwak – awantura
pszynkwas – w sklepiep
śperchet – piec, tzw. kuchnia angielska
śpularys – portmonetka
tajch – staw za zapor
Opracowała: Joanna Pacyga